Budowlaniec i Linux- czy to możliwe?

, ,

Geneza tekstu

Od paru lat chodziło za mną przeprowadzenie eksperymentu z wykorzystaniem wiekowego komputera (model był w miarę mocny w 2011r.). Już 4 lata temu miałem plan zmiany systemu, ale komputer dostał wiatru w żagle po zmianie dysku na szybki SSD. Maszyna w miarę spokojnie dźwiga Windows 10, ale nie spełnia już wymagań sprzętowych Windows 11. Do zadań biurowych jest w pełni wystarczający. Gry, grafika, obróbka zdjęć to już nieco inna bajka. Kilka tygodni temu, inny Nawigator (Rafał) rozpoczął swoją przygodę z Linuxem w wersji Ubuntu. I jest bardzo zadowolony. Motywacją i w tym przypadku było tchnienie nowego życia w stary sprzęt. Rafał zadeklarował któregoś dnia, że od tygodnia nie włączył żadnego komercyjnego systemu operacyjnego, a jest szczęśliwym użytkownikiem zarówno jabłka jak i okienek. To było ostatecznym motywatorem.

Uprzedzam, że niniejszy artykuł nie jest obiektywną recenzją, ale podsumowaniem eksperymentu z perspektywy oczekiwań pewnego konkretnego użytkownika, czyli moich. Nie mniej uważam, że wielu towarzyszy w budowlanej doli jest w stanie odnieść swoje doświadczenia i oczekiwania względem systemów komputerowych do moich, opisanych w niniejszym tekście. Zatem zapraszam do lektury i dyskusji.

Instalacja i pierwsze wrażenia

To doświadczenie prawdopodobnie nie jest zbyt reprezentatywne. Bez wchodzenia w szczegóły, komputer jest zbyt stary. Jego specyfikacja i moje założenie, że nie jestem gotowy na całkowitą rezygnację z Windows były pewną komplikacją. Nie mniej ostatecznie Ubuntu poradziło sobie z przeszkodami. Do pewnego stopnia. Ostatecznie udało mi się otrzymać komputer z dwoma równoległymi systemami operacyjnymi, z tym, że najwyższa wersja Ubuntu jaką udało mi się uruchomić to 20.04, czyli sprzed dwóch lat. Aktualna to 22.10.

Pierwsze wrażenie: ale to szybkie… Wygląda na to, że da się zrobić nowoczesny system operacyjny bez zbytniego obciążania sprzętu. Komputer zaczął działać. Wszystkie funkcjonalności były na miejscu.

Na pierwszy ogień poszły instalacje Blendera, GIMP (OpenSource-owy Photoshop), Qgis. Czyli aplikacje, które pod Windows, na moim zeszłorocznym komputerze z Ryzen 7 i 16GB RAMu ładują się ociężale. Fakt, że to maszyna raczej biurowa, bez dedykowanej karty graficznej, ale mówimy o samym uruchamianiu. Pod Ubuntu po prostu się włączają. Sytuacja rysowała się optymistycznie.

Niektórych rzeczy nie da się zrobić

Przed rozpoczęciem przygody miałem świadomość, że Office nie ma wersji na Linux (pomijam tu opcję uruchamiania środowiska Windows na Linux lub w drugą stronę). Dla mnie, zdeklarowanego fana Microsoft 365, jest to główny powód, dla którego Ubuntu nie będzie moim głównym środowiskiem pracy. Rozwijane w organizacji metody pracy wspólnej na plikach są niedostępne w tym systemie. Spędziłem parę minut na dyskusji z Rafałem, że jest przecież Libre Office, albo operowanie produktem Microsoftu z przeglądarki. O ile Excel daje radę, to wersja przeglądarkowa Worda to mordęga. Wspólna edycja dokumentów w chmurze przez wieloosobowe zespoły konsultantów dostępna w ramach Microsoft 365 jest czymś z czego nie jestem w stanie zrezygnować. Dodatkowo, niektóre funkcjonalności Power Platform też wymagają aplikacji desktop, które nie mają odpowiednika. Taką aplikacją jest Power BI. Znowu, edycja raportu z poziomu przeglądarki jest bardzo ograniczona.

Natomiast, jeśli prowadzisz indywidualną praktykę, jesteś doradcą, któremu do szczęścia wystarczy pakiet biurowy i nie masz nic przeciwko nauczeniu się nowego pakietu biurowego to nie widzę przeszkód dla efektywnego generowania dokumentów.

Linux również nie jest wspierany przez komercyjne programy, standardowo wykorzystywane przez inżynierów. Próżno tu szukać produktów Autodesku, Nemetschka, Trimbla. Natomiast odpowiedniki typu FreeCAD, czy Blender BIM nie są jeszcze rozwiązaniami oferującymi komercyjną stabilność i funkcjonalność. Dlatego nie widzę masowego przechodzenia biur projektowych na te programy. Jedynym znanym mi komercyjnym, licencjonowanym oprogramowaniem tego typu jest BricsCAD. I faktycznie udało mi się go zainstalować. Program umożliwia modelowanie BIM i eksporty do IFC. Jest przy tym przyzwoicie wyceniony.

Rozczarowanie?

Cały eksperyment miał pewien cel. Udowodnić sobie, że pewne procesy, które pod Windowsem idą topornie, tu pójdą sprawnie i szybko. Niestety. O ile wspomniane przeze mnie wcześniej narzędzia działały sprawnie pod Linuxem, to do przeprowadzenia założonych procesów wymagane są pluginy rozszerzające ich funkcjonalność. Od paru miesięcy pozostaję kibicem platformy Speckle, umożliwiającej przesyłanie przez chmurę danych przestrzennych pomiędzy systemami, które nie do końca ze sobą rozmawiają. Konektor Speckle pozwala wyeksportować geometrię i inne parametry modelu z wielu powszechnie stosowanych programów i zaczytać ja do innych. Można wyeksportować na przykład model z BlenderBIM, Revit czy Qgis i wyświetlić go w raporcie PowerBI. Niestety, okazało się, że konektory Speckle nie działają w Linuxowych wersjach Blendera i Qgisa, co kompletnie ostudziło mój zapał. Było to o tyle rozczarowujące, że odbierając Speckle jako platformę społecznościową, za pewnik przyjąłem, że będzie współpracowało z programami w środowisku OpenSource. Z drugiej strony może nie wszystko na raz. Konektor dla Power BI powstał w imponującym tempie, więc może wystarczy poczekać. Z trzeciej strony, mając wiedzę na temat preferencji użytkowników (wynikającej z dostępności oprogramowania w poszczególnych systemach operacyjnych), deweloperzy nie alokują ograniczonych zasobów do produkcji aplikacji na alternatywne systemy operacyjne. W ten sposób zamyka się błędne koło: nie korzystamy z Linuksa, bo nie ma na niego oprogramowania, na którym możemy pracować. Nie ma oprogramowania, bo nie korzystamy z Linuksa. Podobnie jest z resztą z komercyjnymi aplikacjami. Wiele z nich nie „chodzi” na Mac-u. Okienka dominują w świecie inżynierów.

Podsumawanie, czyli Dla kogo to zamieszanie?

Czy zatem inżynier budowlany nie powinien eksperymentować? Całe przedsięwzięcie było właśnie eksperymentem. Próbą skorzystania z czegoś nowego i innego.

W pracy inżynierskiej i managerskiej oprogramowanie od modelowania nie jest jedynym narzędziem, z którego korzystamy. Znakomitą część czasu piszemy raporty, dokumenty, zestawienia, które podsumowujemy w kolejnych zestawieniach i dokumentach (czyli robimy to wszystko co chcielibyśmy zdigitalizować na łamach tego bloga). Ponadto widoczny jest trend, w ramach którego większość serwisów typu platformy CDE, systemy zarządzania usterkami są dostępne przez przeglądarkę.

Zatem, jeśli jesteś inżynierem, konsultantem, managerem, który:

  • nie boi się nowości,
  • czuje irytację pracując na komputerze, który najlepsze czasy ma za sobą, ale chciałby odłożyć zakup nowego w czasie,
  • z chmury korzysta tylko do przechowywania dokumentów,
  • nie współtworzy dokumentów w ramach Microsoft 365,
  • ma potrzebę pracy z modelami, ale nie chce/może wydać fortuny na aplikacje komercyjne,
  • inne powody (liczę, że czytelnicy dodadzą inne powody w komentarzach)…

… może warto spróbować czegoś innego w ramach poszerzania horyzontów. Dla mnie właśnie do tego sprowadził się ten eksperyment. Oczywiście nie każdy ma czas i ochotę na tego typu zabawy, albo po prostu jest mu dobrze z tym co ma.

Nie mniej nadal kibicuję działalności programistów Open Source i liczę, że w niedalekiej przyszłości będę mógł się przesiąść, przynajmniej z częścią zadań na Ubuntu. Choćby dla zachowania rygoru planowania pracy. Jeśli pewne zadania nie są możliwe w określonym systemie, to trudniej jest się oderwać od tych, które zaplanowałem w nim do zrobienia do zrobienia, ponieważ wymaga to ponownego uruchomienia systemu, bądź zmiany stanowiska pacy.

Komentarze

2 odpowiedzi na „Budowlaniec i Linux- czy to możliwe?”

  1. Awatar lean_robert
    lean_robert

    https://www.makeuseof.com/tag/install-use-microsoft-office-linux/

    poza tym Linux najlepiej sprawdza się jako serwer sieci LAN i jako platforma developerska, z uwagi na swoje bezpieczeństwo od świata wirusów, charakterystycznego dla platform CISC (Windows).

    No RISC, no fun 🙂

  2. Awatar Łukasz
    Łukasz

    Zdaje się, że na Linuxa nie ma żadnego oprogramowania do kosztorysowania typu Norma. Zresztą na iOS też brak.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *