CDE…mamy problem

,

Common Data Environment (CDE), to środowisko pracy dla tych, co przygotowują i realizują inwestycje budowlane wykorzystując metodykę BIM. Dla mniej wtajemniczonych to taki Onedrive (Googledrive) lub Sharepoint dla plików projektowych lub raczej modeli i oczywiście całej dokumentacji towarzyszącej projektowi. Oburzonych proszę o zrozumienie, że upraszczam w celach dydaktycznych, choć sam termin CDE uważam za mylący, bo nie oznacza żadnej magicznej technologii tylko specyficzne usługi chmurowe.

Celem nadrzędnym tych narzędzi (poza zapewnieniem strumienia przychodów producentom) ma być kompleksowe zarządzanie informacją w całym procesie nie wyłączając optyki bardzo wysokiego poziomu wymagań informacyjnych opisanych w ISO19650. Słuchając koleżanek i kolegów na konferencjach i prezentacjach wyrobiłem sobie wyobrażenie, że dowolna platforma CDE może nie tylko służyć do deponowania i wymiany plików dotyczących samego modelu oraz towarzyszących im dokumentów, ale również można za jej pomocą zarządzać wszystkimi dokumentami kontraktowymi. Odnoszę nawet takie wrażenie, że jest to ambicją twórców wielu takich rozwiązań, żeby platformy CDE “integrowały” lub były “jedynym źródłem wiedzy” dla całego projektu. Można więc w dowolnej platformie CDE, czyli np. ProjectWise przechowywać dokumenty typu umowa, umowy podwykonawcze, harmonogramy, raporty, sprawozdania, listy płac, ewidencję czasu pracy, etc.

To jednak pojawia się problem. Jak zapewnić, żeby organizacja mogła funkcjonować sprawnie bez konieczności kupowania licencji na CDE dla działu prawnego, dla HRów, czy księgowości, czyli wszystkich tych, którzy z tych danych mieliby korzystać? Wiele firm wykonawczych korzysta z różnych systemów ERP (choć wciąż niewiele – patrz wykres poniżej) i ich integracja z jakąkolwiek platformą CDE może się okazać zaporowo droga.

To samo dotyczy wielu narzędzi, z których korzystają firmy wykupując licencję Microsoft365. W wielu takich organizacjach cyfryzacja i migracja do chmury odbywają się samorzutnie bez nazywania tego przechodzeniem na platformę CDE. Nie jest żadną tajemnicą, że Sharepoint i Onedrive są nawet przez BIMowców również nazywane platformami CDE – choć niechętnie.

tabela pochodzi z raportu: COMPARISON OF CURRENT COMMON DATA ENVIRONMENT TOOLS IN THE CONSTRUCTION INDUSTRY [link]

Realnie więc może dojść do sytuacji (wiem, że dochodzi), że w organizacji mamy działający ERP, który nie jest zintegrowany w żaden sposób z chmurą, z której korzystają pracownicy oraz dodatkowo wykupiona jest licencja na BIM360 (np. dla prowadzonego projektu). Oczywiście to nie może działać efektywnie, bo jeżeli czas pracy ewidencjonowany jest w CDE lub Sharepooint to jakoś potem trzeba go zassać do ERPa. Dla odmiany, jeżeli ewidencja ta jest tylko w ERP, to trzeba ją eksportować na potrzeby raportów kontraktowych do CDE lub Sharepoint itd., itp.

Cyfryzacja ma podnosić wydajność procesów, a nie ją obniżać. Jak sprawić, żeby zminimalizować konieczność ręcznego „integrowania” różnych narzędzi, z których korzysta wykonawca, inwestor czy projektant? Uważam, że żaden z producentów rozwiązań CDE nie będzie w stanie dostarczyć wartości choć zbliżonej do funkcjonalności oferowanych przez Microsoft w chmurze w obszarze pracy grupowej, współdzielenia standardowych plików, bo ten gigant rozwija swój pakiet biurowy patrząc na usługi dla biznesu globalnie. Żaden z wiodących producentów oprogramowania dla sektora AEC nie może sam rozwijać podobnych funkcjonalności samodzielnie, bo nie ma na to porównywalnych zasobów.

Oczywiście z kolei rozwiązania CDE Autodesku, czy Bentleya pozwalają podejrzeć modele, czy nanosić na nie komentarze, czego nie da się robić na Onedrive, itp.

Gdyby tej złożoności jeszcze było mało, to należy pamiętać, że przecież inwestorzy i projektanci wybierają sobie narzędzia prawie dowolnie, a to musi na którymś kontrakcie wywołać konflikt lub niezgodność platform, bo przecież nie ma jednego przyjętego standardu wymiany plików i danych i to pomimo tego, że każde z tych narzędzi zapewnia działanie zgodnie z normą ISO19650.

Niezależenie więc od dyskusji o standardowym pliku wymiany modeli – mitycznym Yeti IFC dochodzi szereg problemów natury systemowej, które wymagają pilnej dyskusji o rozwoju nie tylko metodyki BIM, ale cyfryzacji procesów w branży AEC w ogóle. Bez tego trudno komukolwiek rzetelnie doradzać.

Komentarze

Jedna odpowiedź do „CDE…mamy problem”

  1. Awatar Szymek
    Szymek

    Tak jak IFC nie jest w stanie zapewnić doskonałej interoperacyjności, tak CDE nie zapewnia efektywnej komunikacji. Czasami lepiej zastosować little BIM/closed BIM i dostarczyć to co wymagane.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *